Odpowiem szybko na pytanie zawarte w tytule artykułu: Nie, nic mnie jakoś szczególnie nie wkurza. Bardzo się cieszę, że mieszkam w Hiszpanii i nie lubię skupiać się na negatywach. Wolę wyolbrzymiać dobre strony niż te złe.
Tak naprawdę można narzekać na wszystko. Wszędzie są jakieś minusy. Życie to nie sielanka i nie zawsze jest kolorowo, nawet w słonecznej Hiszpanii. Najważniejsze jest jednak pozytywne nastawienie, a tego od Hiszpanów moglibyśmy się bez wątpienia nauczyć.
Gdybym miała jednak zmusić się do odpowiedzi na tytułowe pytanie i sobie typowo po polsku ponarzekać, na pewno coś by się znalazło, więc jeśli jesteście ciekawi, czytajcie dalej. 😜
GODZINY PRACY
Nie napiszę o bezrobociu, bo uważam, że jeśli ktoś naprawdę chce, to znajdzie pracę na hiszpańskiej ziemi. Dużo ludzi narzeka na brak możliwości rozwoju, na słabe zarobki. Nie ma co generalizować. Myślę, że wszędzie jest ciężko, ale chcieć to móc, więc nie warto się poddawać i trzeba próbować oraz podążać za swoimi marzeniami.
Gdybym miała na cokolwiek ponarzekać, byłyby to na pewno godziny pracy w Hiszpanii. Mam tutaj na myśli tę nieszczęsną sjestę. Jak już kiedyś pisałam, większość Hiszpanów tak naprawdę nie przeznacza tego czasu na drzemkę w ciągu dnia, ale na zjedzenie obiadu podczas dwugodzinnej przerwy w pracy. Jeśli ktoś ma taką możliwość, to najczęściej udaje się o tej porze do domu. Następnie trzeba wrócić do pracy.
Jak można sobie wyobrazić, gdy ma się dzieci, może być to naprawdę uciążliwe. Moje dzieci kończą zajęcia o 17.00, ale w zależności od danej szkoły, godziny te mogą się różnić. Jak mieszkaliśmy w innym regionie, starszy syn wychodził ze szkoły o 14.00. W takim przypadku, jeśli oboje rodziców pracuje i kończy pracę o 19.00, to co z dziećmi? Pozostaje wynajęcie opiekunki lub jeśli jest taka opcja, pomoc dziadków, których osobiście nie chciałabym codziennie obarczać. Kolejnym rozwiązaniem jest praca jednej osoby na niepełny etat.
Myślę, że nawet osobom bezdzietnym godziny pracy w Hiszpanii mogą za bardzo nie odpowiadać i może być ciężko przyzwyczaić się do takiego stylu życia.
UPAŁY
Chociaż uwielbiam słońce, bo jego promienie dodają energii i wpływają dobrze na samopoczucie, to jednak w Hiszpanii może dać nam ono za bardzo się we znaki. Mam na myśli oczywiście okres letni. Nie jestem w stanie przyzwyczaić się do tak ekstremalnych temperatur, które czasami dochodzą nawet do 40 stopni. Bywa, że czuję się fatalnie i funkcjonuję na zwolnionych obrotach. Na pewno upałów nie odczuwają tak samo turyści, którzy są spragnieni słońca i odwiedzają gorącą Hiszpanię tylko na chwilę. Uwierzcie, że zupełnie inaczej jest, gdy mieszka się tutaj na stałe.
Najgorszy pod tym względem jest sierpień. Nie dziwne, że w ten najgorętszy miesiąc prawie wszyscy udają się na urlop, a o załatwieniu jakichkolwiek spraw można zapomnieć. Wszędzie widoczne jest spowolnienie, a letarg wisi w powietrzu.
Wolę jednak męczyć się w tych hiszpańskich upałach przez około trzy miesiące, niż żyć w jakimś zimnym, ponurym miejscu na ziemi, do którego słońce zagląda bardzo rzadko.
ZIMNE MIESZKANIA
Teraz dla odmiany coś o zimnie. W hiszpańskich mieszkaniach możemy zmarznąć, zwłaszcza jesienią i zimą. Pomimo że każde, w którym mieszkałam, miało ogrzewanie, to jednak daleko im było do tego samego ciepła, które panuje w polskich domach. Nie wszystkie mieszkania w Hiszpanii mają ogrzewanie. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak zimno musi w nich być. 🥶
POWIERZCHOWNOŚĆ
Ogólnie bardzo podoba mi się hiszpańskie podejście do życia, ta charakterystyczna mentalność, ale czy jest coś, czego Hiszpanie mogliby nauczyć się od nas, Polaków? Jedną z tych rzeczy, są według mnie głębsze relacje. Mam wrażenie, że tutaj są one powierzchowne, a rozmowy płytkie, o niczym. To pewnie kwestia życia tu i teraz, niewgłębianie się za bardzo w istotę rzeczy. Zależy od osobowości każdego człowieka, czy odnajdzie się w hiszpańskiej rzeczywistości, wśród tutejszych ludzi.
Wydaje mi się, że między Polakami te relacje, rozmowy, są głębsze, ale nie twierdzę, że lepsze. Są po prostu inne. Możliwe, że tylko ja to tak postrzegam, bo jestem introwertykiem. Mimo to odnajduję się tutaj i nie przeszkadza mi ekstrawertyczny styl życia Hiszpanów. Ich energia dobrze na mnie wpływa. A może to po wypiciu lampki wina budzą się we mnie pewne ekstrawertyczne cechy? Sama już nie wiem. 🤭
Niemniej jednak wadę powierzchowności w Hiszpanii pokrywa optymizm i umiejętność kochania życia. I niedokopywanie sobie nawzajem na każdym kroku, jak to bywa niestety w Polsce.
HISZPANIE ZA KÓŁKIEM
Z moich obserwacji wynika, że Hiszpanie potrafią wsiąść za kółko po piwie czy lampce wina, bo pewnie twierdzą, że no pasa nada (nic się nie dzieje). Mam też wrażenie, że ich ognisty temperament przemienia się w pewną nerwowość za kierownicą. A może to po prostu skutek korków na madryckich drogach? 😉
W każdym razie uważajcie na nich! 🤪 Nie dość, że uwielbiają używać klaksonu, to na dodatek bardzo rzadko włączają kierunkowskazy. Trzeba zachować więc wzmożoną ostrożność i mieć oczy dookoła głowy, zwłaszcza na hiszpańskich rondach.
CENY ZA PRĄD
Ceny za prąd są wysokie, a jeśli używacie klimatyzacji w lecie lub ogrzewania w zimie, lepiej usiądźcie sobie, jak będziecie odczytywać rachunek. 😉
PRZESUWNE OKNA
Brak parapetów jakoś zdzierżę. Gorzej z oknami. Oczywiście możemy wstawić sobie inne okna, ale większość okien w Hiszpanii ma właśnie charakter przesuwny. Na co dzień oczywiście mi to nie przeszkadza, ale jeśli możecie sobie wyobrazić, kiedy trzeba je umyć, wtedy staje się to już bardziej kłopotliwe. Może lepiej ich w ogóle nie ruszać? 🤭
URZĘDY I BANKI OTWARTE DO GODZINY 14.00
Jak napisałam wyżej. Po południu nic nie załatwimy, ponieważ większość urzędów i banków będzie zamknięta. Wyjątkiem jest poczta otwarta do godziny 20.00. Jeśli jesteśmy już przy temacie urzędów, nie będę oryginalna i dodam na koniec biurokrację, na którą klną chyba wszyscy.
I to by było na tyle. Aby nie było zbyt kolorowo, postarałam się wymienić pewne minusy życia w Hiszpanii. Wyszło mi to trochę pół żartem, pół serio. Tak naprawdę nic mnie jakoś wyjątkowo nie wkurza. Żadne miejsce na świecie nie jest idealne. Kocham Hiszpanię. Ważne, aby być szczęśliwym z samym sobą i w każdej wadzie dostrzegać coś pozytywnego, co w Hiszpanii przychodzi z większą łatwością. A takiemu myśleniu sprzyja właśnie słońce i optymizm mieszkańców tego kraju. Pamiętajcie, że jak zawsze, są to moje subiektywne spostrzeżenia. 🙂
Jestem ciekawa, czy jest coś, co was najbardziej denerwuje w miejscu, w którym mieszkacie?
Wybacz ze to znowu Ja ale ciągle kategoryzujesz i właściwie nie wiem jak to odebrać bo to wygląda jak byś bardzo tęskniła chyba za Polską, bo niby jesteś wobec polski krytyczna. To wygląda tak jak by porzucił cie facet którego kochałaś i na niego narzekała jaki to on zły że tak zrobił ale za nim tęsknisz. czytając dzisiejszy post gdziekolwiek byśmy byli wszędzie jest dobrze i wszędzie jest źle.
Nie kategoryzuję tylko piszę o moich subiektywnych spostrzeżeniach. Nie musisz się z nimi zgadzać, ani nie musi Ci się podobać. Szanuję Twoje zdanie. Wybacz, ale nie znasz mnie i moich myśli. O tym, czy tęsknię pisałam już na blogu, więc nie będę się powtarzać. Możesz mi wierzyć lub nie. Nie zamierzam Cię do tego przekonywać 😛. Artykuł napisany jest pół żartem, pół serio. Dlaczego bierzesz wszystko na poważnie? Wyluzuj 😉. Nie jestem wobec Polski krytyczna. Polska nic mi nie zrobiła i nie palę za sobą mostów. Czasem tylko stwierdzam pewne fakty, z którymi nie każdy musi się utożsamiać. To normalne. Gdyby wszyscy myśleli tak samo, świat byłby nudny. Masz rację – wszędzie jest dobrze i wszędzie jest źle. Najważniejsze, czy my jesteśmy tam szczęśliwi 🙂
Ale ja jestem wyluzowany czytając twoje wpisy nie rozumiem dlaczego mnie tak odbierasz. Piszesz to co uważasz i to co czujesz, możesz pisać z żartem z humorem i podejść poważnie. Ważne że mi jako czytelnikowi dobrze się czyta i jest jakiś odzew. No właśnie nie znam ciebie i dlatego odnoszę się do tego co piszesz. A czy to prawda czy fikcja nie ma znaczenia.
No widzisz, ja też nie rozumiem, dlaczego odebrałeś tak ten wpis.