Hiszpańska korrida i słynne gonitwy byków podczas festiwalu San Fermín mogą być z jednej strony niezrozumiałe. Z drugiej strony budzą duże zainteresowanie. Zarówno temat korridy, jak i święta San Fermín wywołuje przeróżne emocje i zawsze prowadzi do sporu. Przeciwnicy widzą w nich barbarzyństwo i potępiają za okrucieństwo wobec zwierząt, a zwolennicy traktują je jako rozrywkę i powołują się na tradycje. Miłośnicy korridy wręcz postrzegają ją jako wyjątkową sztukę.
Korrida
Korrida („corrida”, od hiszp. „correr” – biec) jest jednym z najstarszych widowisk na świecie. Jej korzenie sięgają starożytności. Korrida, obok flamenco jest nierozerwalnie złączona z kulturą Hiszpanii. Można powiedzieć, że te dwie tradycje są symbolem tego kraju. Korrida budzi na świecie wiele kontrowersji. Nic w tym dziwnego, ponieważ każdy spektakl kończy się śmiercią byka i nie brakuje też przypadków, kiedy to człowiek przypłacił pojedynek życiem.
Korrida składa się z kilku etapów. W początkowej części toreador (walczący z bykiem, od hiszp. „toro” – byk) odgrywa główną rolę. Jego celem jest rozdrażnienie zwierzęcia. Prowokuje je do ataków za pomocą żółto – różowych płacht zwanych capote. Gdy już udaje się mu wystarczająco rozjuszyć zwierzę, na arenę wjeżdża konno picador (od hiszp. „picar” – kłuć) zaopatrzony we włócznie. Jego zadaniem jest dźgnięcie długą lancą w okolice karku byka.
Następnie do akcji wkraczają piesi banderilleros (od hiszp. „banderilla” – włócznia) usiłujący zranić byka wbijając mu w to samo miejsce kilka krótkich włóczni ozdobionych wstążkami, zakończonych haczykowatym grotem. Kiedy wszystkie sześć włóczni znajdą się w karku byka, ta część spektaklu uważana jest za zakończoną.
Przychodzi pora na ostateczny etap. Na scenę wchodzi matador (od hiszp. „matar” – zabijać) – najważniejszy z toreadorów. Ubrany w lśniący cekinowy strój i wyposażony w płachtę nazywaną muleta, którą wymachuje przed bykiem. Kiedy matador jest pewny, że byk jest już wystarczająco zmęczony i nie stanowi wielkiego zagrożenia, usiłuje zadać mu śmiertelny cios, trafiając szpadą w miejsce wielkości monety znajdujące się na karku byka, przyczyniając się do przerwania rdzenia kręgowego. Jeśli udaje mu się to zrobić za pierwszym razem, na arenie rozbrzmiewają wielkie oklaski. W nagrodę może wziąć odcięte ucho lub ogon byka. Martwe zwierzę zostaje odciągnięte na bok przez konie lub osły.
Toreador to zawód cieszący się od wieków ogromnym uznaniem w hiszpańskim społeczeństwie i niestety tak pozostało w niektórych częściach Hiszpanii. Najwybitniejsi z nich to ci, którzy na arenie w wyniku pojedynku z bykiem, stracili życie. Stali się oni legendarnymi postaciami i doczekali się swoich pomników. W niektórych regionach Hiszpanii korridę nadal uważa się za jedną z najważniejszych tradycji kraju.
Temat korridy budzi wielkie emocje i od dziesięcioleci wywołuje spór. Jej przeciwnicy uznają, że jest to widowisko mające na celu torturowanie zwierzęcia, które wykrwawia się, a następnie jest zabijane ku uciesze tłumu. Zwolennicy natomiast powołują się na tradycje i traktują korridę jako wyjątkową sztukę posiadającą liczne walory artystyczne – muzyka, choreografia, kostium. Korridę obecnie zakazano w Katalonii i na Wyspach Kanaryjskich.
San Fermín
San Fermín, czyli gonitwa byków to jedno ze świąt, które podobnie jak korrida budzi wiele kontrowersji. Można zaliczyć je do jednych z najbardziej niebezpiecznych. Podczas tej gonitwy ludzie zostają zranieni przez byki i w ciężkim stanie trafiają do szpitala. W wieloletniej historii odnotowano także przypadki śmiertelne. Pomimo tego, fiesta ta każdego roku przyciąga coraz więcej osób z całego świata. W tym roku jednak nie odbyła się z wiadomego powodu.
Festiwal San Fermín to także wielkie wydarzenie kulturalne i rozrywkowe, podczas którego możemy zobaczyć wiele koncertów i festiwali, takich jak Jazzfermín czy pochód wielkich kukieł tzw. Gigantes. Jednak to gonitwy byków budzą największe emocje.
San Fermín to święto, które od XVI wieku obchodzone jest w Pamplonie, ku czci św. Firmina. 6 lipca, o godzinie 12 jego oficjalne rozpoczęcie ogłasza wystrzelona z balkonu ratusza rakieta tzw. chupinazo. Ludzie zebrani na placu i otaczających go uliczkach rozpoczynają wielką imprezę, otwierając butelki z szampanem, którym chętnie się oblewają. Śpiewają i tańczą na cześć św. Firmina – patrona miasta. Zabawa trwa do białego rana.
Kolejnego dnia, o godzinie 8 rozpoczyna się encierro, pierwsza gonitwa byków. Wypuszczone z zagrody byki muszą przebiec 825 metrów wzdłuż wąskich uliczek Pamplony. Rozjuszone zwierzęta nie biegną jednak same. Towarzyszą im śmiałkowie, którzy odważyli się wziąć udział w wyścigu. Mają na sobie białe ubrania, przepasani są czerwonymi szalikami, a na szyjach zawiązane mają czerwone chusty.
Uczestnicy gonitwy słyszą cztery wystrzały. Każdy z nich ma konkretne znaczenie. Pierwszy sygnalizuje, że zagroda została otwarta. Drugi – że wszystkie byki są już na ulicy. Trzeci oznacza, że dotarły już do Plaza de Toros (plac byków). Ostatni wystrzał to znak, że wyścig dobiegł końca i wszystkie byki są już zamknięte. Następna taka gonitwa powtarzana jest w każdym kolejnym dniu święta. Byki biorące udział w tych wyścigach, giną wieczorem z rąk matadora podczas korridy.
14 lipca festiwal San Fermin kończy się tradycyjną piosenką „Pobre de mi” śpiewaną przez uczestników zebranych na Placu Ratuszowym.
Ja nigdy nie widziałam na żywo pokazu korridy i raczej to się nie nie zmieni. Ciężko jest pojąć, jak można cieszyć się i bić brawa na widok maltretowanego, a następnie zabijanego na oczach tłumu zwierzęcia. Nie mogę zrozumieć także tych „najodważniejszych”, którzy podczas San Fermín, narażając swoje życie, zdecydowali się na wspólny bieg z bykami, a raczej na uciekanie przed nimi
W korridzie nie widzę żadnej sztuki, bo ta kojarzy mi się z pięknem, a na arenie walk byków widzę tylko ból i cierpienie. No i może jeszcze pewnego rodzaju szaleństwo.
Źródła: