Nie tęsknię już za Tobą, Polsko! Nie wylewam za Tobą łez. Nie chcę już do Ciebie wracać…
Emigracja i wszechogarniająca każdą Twoją cząstkę tęsknota mają ze sobą wiele wspólnego. Do mojej emigracyjnej codzienności już jednak nie zagląda nostalgia. Nie wkrada się jak kiedyś, ukradkiem, wraz z odsłonięciem ciężkich żaluzji w oknie. Jakiś czas temu ostatecznie zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy nastąpił ten przełom? W którym momencie z przekonaniem przyznałam, że mój dom jest teraz gdzie indziej? Pamiętam to doskonale…
Podczas ostatniego pobytu w Polsce, od którego minął już rok, po raz pierwszy poczułam, że jestem tam tylko na chwilę, na wakacjach, a mój prawdziwy dom został tutaj, w Hiszpanii. Dla mnie samej moja reakcja była dużym zaskoczeniem. Sama sobie mocno się dziwiłam, kiedy nie musiałam ocierać spływających po policzkach łez podczas startu samolotu w drodze powrotnej.
Nie czułam również rozdzierającej mnie od wewnątrz nostalgii, kiedy to z malutkiego okna w górze, wśród chmur, widziałam, jak moja ukochana ojczyzna znika gdzieś w oddali. Jeszcze niedawno, nie mogłam w tych chwilach powstrzymać napływającej do oczu fali łez. Tym razem cieszyłam się, że wracam do domu. Podczas pobytu w Polsce tęskniłam wręcz za Hiszpanią. A więc co wpłynęło na tę przemianę?
Hiszpania zmieniła mnie na lepsze. Teraz patrzę na życie bardziej optymistycznie, nie tylko poprzez słoneczne i dłuższe, niż w Polsce dni, ale przede wszystkim dzięki mentalności otaczających mnie ludzi. Hiszpanie mają w sobie mnóstwo dobrej energii. Życie w tym kraju pokazało mi wiele pozytywów. Chyba zaraziłam się hiszpańskim podejściem do życia i teraz mam inne spojrzenie na wiele spraw. Tutaj nauczyłam się również doceniać to, co mam i żyć chwilą.
Wiem, że nie trzeba mieszkać w Hiszpanii, aby tak myśleć. W moim jednak przypadku, dzięki życiu w tym kraju uległ zmianie mój sposób myślenia. A wiadomo, że myśli mają ogromny wpływ na nasze życie.
Za Polską już nie tęsknię. I nie mam oczywiście na myśli mojej rodziny. Pozostał mi także sentyment do pięknych miejsc oraz niektórych wspomnień związanych z krajem. Nie brakuje mi natomiast polskiej mentalności, narzekania, oceniania i złośliwej krytyki, do której aż czasem pali się Polakom. Moje życie w Hiszpanii jest o wiele bardziej kolorowe i dalekie od polskich szarości.
Pamiętam, jak kiedyś przyjechałam do Polski po dłuższej nieobecności. Zaczęłam wtedy dostrzegać pewne rzeczy, które kiedyś, mieszkając tutaj, nie rzucały mi się tak bardzo w oczy.
Przykład pierwszy: Wchodzę do apteki, pierwsze, co mnie „uderzyło” to „dzień dobry” wypowiedziane przez farmaceutkę z wielką łaską oraz obsłużenie mnie, jakby była tam za karę. Byłam w lekkim szoku, ponieważ wcześniej, żyjąc na co dzień w Polsce, nie zwracałam tak bardzo na to uwagi. Jeszcze bardziej dobił mnie smutek wypisany na ludzkich twarzach…
Przykład drugi: Idę ulicą i najzwyczajniej w świecie się zamyśliłam. Nagle spacerujące dzieci z przedszkola powiedziały mi „dzień dobry”. Kiedy zorientowałam się, że mówiły do mnie, już zdążyłam zostać oceniona przez towarzyszące im przedszkolanki. Usłyszałam za plecami głos jednej z nich: – Ta Pani jakaś niekulturalna. Ale szybko przypięły mi łatkę! Od razu trzeba było używać takiego komentarza? Podobnych przypadków mogłabym wyliczać więcej.
W Hiszpanii nie zdarzyły mi się jeszcze takie sytuacje. Nigdy nie zostałam źle potraktowana przez Hiszpanów, nie spotkałam się również z ocenianiem i zawiścią z ich strony. Nigdy nie poczułam się gorsza ze względu na pochodzenie oraz mój nieperfekcyjny hiszpański. Hiszpanie traktowali mnie zawsze na równi, zawsze byli mi pomocni i robili to z wielkim sercem i serdecznością.
I za to kocham ten kraj. Tutaj na porządku dziennym jest, że kasjerka w sklepie nazwie Cię „cariño” (kochanie), a sprzedawczyni z pobliskiego warzywniaka powie do Ciebie „guapa” (piękna), obdarzając Cię przy tym szczerym uśmiechem. W którym kraju będzie żyło mi się lepiej?
Moim celem nie jest oczywiście uogólnianie. W Hiszpanii również żyją niemili ludzie i na pewno znajdzie się niejeden Hiszpan – pesymista, jak i Polak tryskający hiszpańską energią.
W artykule tym zawarłam moją subiektywną opinię, która oparta jest na moim własnym doświadczeniu.
I chociaż Hiszpanii można wiele zarzucić, to właśnie te aspekty, które dzisiaj wymieniłam, są dla mnie niezwykle ważne i sprawiają, że czuję się tutaj szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie powrotu do Polski. Tutaj jest mój dom, moje miejsce na Ziemi, którego nie zamieniłabym na żadne inne.
A Ty? Tęsknisz za Polską czy czujesz, że jesteś we właściwym miejscu?
Czuje sie dokladnie tak jak Ty. Hiszpania jest moim domem. I nie teskno mi za Polska.
Jedynie za czym moge tesknic to za zielenia i zima ( bo mieszkam na Fuerteventura ).
Tutaj przeszlam swoja przemiane. Tu znikly moje kompleksy, ktore w Polsce byly co chwile krytykowne.
Odnalazlam spokoj. I ciesze sie .
Wszystkiego dobrego.
Anna
ja w Polsce nie znoszę jednej podstawowej sprawy, która warunkuje wszystko inne. Obrzydliwego klasizmu, przekonania części osób, że są klasą wybraną, jakąś elitą. Co to w ogóle za słowo? Nigdy go nie słyszałam w Hiszpanii, mówienie o sobie samym czy o innych jako o elicie, o kimś, kto ma większe prawa, i wyróżnia się od ciemnej hołoty. W Hiszpanii brak szacunku do kelnerów, ludzi pracy, jest nie do zaakceptowania, w Polsce jest normą kulturową. Oczywiście są gdzieś tam i tacy z dzielnicy Salamanka czy cała kasta skorumpowana, ale większość społeczna, a przynajmniej tak jest w Katalonii, Kraju Basków czy Andaluzji, jawnie to potępia.
Druga sprawa to oczywiście to, o czym piszesz, nienośny negatywizm, brak ciepłych uczuć do nieznajomej, nieznajomego. W Hiszpanii Ty jesteś guapa ale i 80 letnia staruszka, która może liczyć na ciepło ze strony sąsiadów i właśnie kelnerek, sprzedawców w sklepach i tak dalej.
Nie tęsknię. To, za czym tęsknie to po prostu czasy młodości, szkoła, otoczenie rówieśnikami, bo jak jesteśmy starsi i zapracowani to po prostu tej sieci ludzi jest coraz mniej, ale to już inny temat, po prostu te czasy nastoletnie przypadły na Polskę, ale to nie jest tęsknota za Polską jako taką.
tam jest twoje miejsce gdzie twoje serce
Tęskniłam już nie tęsknię. Tęsknię, ale tylko za rodziną. W końcu to wyjechałam z kraju który nie miał mi nic do zaoferowania. Nic więcej poza obrzydliwa mentalnością Polaków oceniania książki po okładce. Walkę o lepsze jutro. Tu gdzie jestem. Nie muszę toczyć walki, po mimo bycia emigrantem wiem, że w Polsce nie miałabym lepiej. Tez w tym roku tęskniłam do domu, ale tego tu który sama stworzylam. Wiedzialam, że bylam tylko na wakacjach. Nie bylo juz tez tęsknoty przy powrocie. Było tylko „nie ma to jak wrocic do domu”
❤️
Nie wiem czy nie tesknie za Polska i czy juz nigdy wiecej do niej nie wroce, ale pamietam kiedy po raz pierwszy poczulem sie w Angli jak w domu, to bylo zaraz po tym jak wrocilem z sylwestra ktorego spedzilem we Francji chwile po tym ja na Boze Narodzenie bylem wlasnie w Hiszpanii. Tu warto dodac ze moj francuski jest marny, hiszpanski zaden, ale staralem sie mowic w lokalnym jezyku, co sprawialo mi ogromna trudnosc, mialem wtedy ze soba taka liste 100 most common words in… wydrukowana z neta. Wyladowalem na lotnisku w Manchester, spytalem kogos z obslugi juz nie pamietam nawet o co, kiedy zorientowalem sie z jaka latwoscia przyszlo mi zamienienie kilku zdan, poczulem ulge, ze w koncu ktos mowi jezykiem, ktorym i ja mowie, ze ktos mnie rozumie, ucieszylem sie i pierwszy raz poczulem sie tutaj jak w domu. Tu jest moj dom, choc wiem ze nie zostane tutaj na zawsze tu zawsze bedzie moj swiat, w Polsce tez, ale mniej.
Byłam kilkanaście lat na emigracji, i było mi dobrze, i było mi pięknie, jednak kiedy stworzyłam sobie nowe miejsce do życia w Pl, to nawet jak -sytuacja polityczna mnie odurza i chcę znów wyjechać, to magnes zatrzymuje mnie tu gdzie jestem: czuję, że to jest moje miejsce, tu jest mój dom, to jest mój azyl i bezpieczeństwo, bo tu jest moje Serce 🙂
Polska to nie bajka. Ma swoje mankamenty ale jednak to Polska, która czasem ma swój urok mimo wszystko.
Straszny średniowieczny , plotkarski grajdół , ale swój , tu też bywa zielono i słonecznie …
To dziwne kategoryzowanie bo są tu tacy a tam tacy. Wydaje mi się że wszędzie ludzie są podobni. To po prostu przyzwyczajenie do miejsca w którym jesteś. Widocznie w miejscu w Polsce w którym mieszkałaś nie miałaś tego co potrzebowałaś.
Nie było moim celem kategoryzowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka. Pisałam o moim subiektywnym odczuciu. Zgadzam się z Tobą, że wszędzie ludzie są tacy sami, ale uważam, że istnieją pewne cechy, którymi wyraźnie różnimy się od Hiszpanów.
Tak to prawda każdy kraj ma swój obyczaj i swoje przyzwyczajenia. Ważne ze znalazłaś swoje miejsce do którego chcesz wracać To takie ważne w życiu.