Moje dzieci nie chcą mówić po polsku. Jak to nie chcą mówić? To wina matki. Pewnie się jej nie chce rozmawiać z nimi w jej ojczystym języku. Włożyła wysiłek, aby syn mówił w obcym języku, ale zobacz jak kaleczy polski! Z podobnymi komentarzami spotyka się wiele rodziców, których życie toczy się w innym kraju. Docinki te wychodzą zazwyczaj z ust tych, którzy o dwujęzyczności nie mają zielonego pojęcia. No bo przecież matka jest Polką, mieszkają za granicą, więc oczywiste jest, że dzieci powinny bez problemu mówić w dwóch językach. W rzeczywistości jest to jednak bardziej skomplikowane. Więcej o bilingwizmie, czyli dwujęzyczności pisałam już kiedyś tutaj.
Do moich dzieci mówię po polsku od ich urodzenia. Nie wyobrażam sobie zwracać się do nich w obcym języku. A one, chociaż wszystko rozumieją, po polsku mówić nie chcą. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Bo nie mają takiej potrzeby. Kiedy przeprowadziliśmy się do Hiszpanii, mój syn miał niecały rok. Córka tutaj przyszła na świat, więc można powiedzieć, że wszystko, co hiszpańskie chłonęły od małego jak gąbka.
Zresztą w ich żyłach płynie nie tylko polska krew. Mój mąż jest Hiszpanem i za bardzo polskiego nie zna. Na co dzień, przy dzieciach porozumiewam się z nim po hiszpańsku. Doskonale wiedzą więc, że i ja rozumiem hiszpański. Między innymi z tego powodu ich motywacja do mówienia w moim języku wyraźnie maleje. Dodajmy jeszcze do tego, że język polski jest trudno opanować, więc dzieci wybierają tę łatwiejszą drogę. Nawet ostatnio nie chcą oglądać polskich bajek, tylko wolą te hiszpańskie. Na zadane przeze mnie pytania, odpowiadają po hiszpańsku. Co mam zrobić? Kłócić się z nimi? Zmuszać je? Przecież nie tędy droga.
W szkole moich dzieci ich rówieśnicy i nauczyciele mówią po hiszpańsku. Hiszpańscy dziadkowie mówią po hiszpańsku. Wszyscy dookoła mówią po hiszpańsku. Ten język właśnie je otacza, więc z jakiego powodu miałyby mówić w języku mniejszościowym? Tylko dlatego, że jedna osoba, czyli ja, mówi do nich po polsku? To za mało. I każdy rodzic mieszkający na emigracji, znajdujący się w podobnej sytuacji doskonale o tym wie. Wplatają czasem w swoje wypowiedzi jakieś polskie słówka, ale językiem większościowym zdecydowanie jest dla nich hiszpański. Jest to jak najbardziej normalne, że dzieci wybierają język otoczenia.
Kiedyś nawet zapisałam starszego syna do polskiej sobotniej szkoły. Długo tam miejsca nie zagrzał. Po pierwszym semestrze musieliśmy zrezygnować, bo po prostu nie chciał tam chodzić. A że jest bardzo uparty i dobrze wie, czego chce, niestety nie udało mi się go przekonać milionami argumentów. Nie będę go zmuszać, bo wiem, że odniesie to tylko odwrotny skutek. Wątpię też, że spędzanie tylko 3 godzin w tygodniu w polskiej szkole będzie wystarczające, by zaczął mówić tym językiem.
Jestem tego w pełni świadoma, że tylko ode mnie zależy, czy moje dzieci będą mówić po polsku. Jest to bardzo twardy orzech do zgryzienia i na pewno zrozumie mnie wiele rodziców mieszkających za granicą. Nie jest to łatwe. Nauka języka polskiego moich dzieci to będzie trudna i wyboista droga. Mimo że one będą odpowiadały mi po hiszpańsku, nie przestanę zwracać się do nich po polsku. Zdaję sobie sprawę, że język to coś, co trzeba pielęgnować. Wymaga to włożenia wiele wysiłku, konsekwencji i cierpliwości.
Mam nadzieję, że uda mi się przekazać moim dzieciom, chociaż część mojego ojczystego języka. Może przyjdzie taki dzień, kiedy odpowiedzą mi w końcu po polsku? Nie jest powiedziane, że jeszcze się im nie odmieni i nie najdzie je ochota na polskie sobotnie zajęcia. Ale w głównej mierze to ja muszę sprostać temu zadaniu. Nie będę jednak wywierać na sobie ani na nich presji. W mojej głowie nie krąży już tysiąc myśli, że może robię coś źle i nie przykładam się do tego wystarczająco. Jest, jak jest i to jest w porządku. Moje dzieci mają 5 i 7 lat. Może potrzebują na to więcej czasu? Dzieci są różne i na pewno na przykładzie każdego z nich będzie wyglądało to inaczej. Ja opisałam moje własne doświadczenie.
Jeśli pomimo moich prób nie będą chciały mówić po polsku, trudno, zaakceptuję ten fakt. Nie będę miała przynajmniej wyrzutów, że nie dołożyłam ku temu wszelkich starań. Z codziennego mówienia do nich po polsku na pewno nie zrezygnuję. Wiem jedno i pewnie się powtórzę – to, czy moje dzieci będą mówiły po polsku, zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Nikt za mnie tego nie zrobi. To nie będzie łatwe. Ciężki jest żywot matki dwójki (polsko – hiszpańskich) dzieci.
Ale wlasciwie to po co ?
Nie ukrywam, że też czasem zadaję sobie to pytanie, bo do Polski raczej nie wrócimy. Ale choćby dlatego, że mają polską mamę i żeby mogły bez problemu porozumiewać się w tym języku, jak pojadą do Polski.
Tu w Niemczech można zapisać dzieci na język polski, ale lekcje te są takie długie i nudne, mają zadane całe zeszyty „literek”, wyrazów i zdań w liniaturze, jakby tylko błędy z dyktanda poprawiali. A polskie literki – liniatura – jest trudny, o ile np w normalnej szkole piszą proste literki bez ogonków i zawijasów… poza tym kto lubi przepisywać dany wyraz 100x?
To rzeczywiście bardzo nudne muszą być te zajęcia. W grupie mojego syna, który za chwilę skończy 6 lat nawet fajnie się to wszystko odbywało. Dla takich dzieci była to bardziej nauka przez zabawę, ale syn się zbuntował i nic nie poradzę. Nie zauważyłam też, żeby miał większą motywację do nauki polskiego, bo dzieci w szkole między sobą i tak rozmawiały po hiszpańsku.
Podziwiam Ciebie za całokształt !
Dziękuję! Bardzo miło mi to czytać ☺️
Mi również bywać u Ciebie
Ja też lubię zajrzeć do Ciebie i obejrzeć świetne zdjęcia!
Ależ mi miło
Nie rozumiem, po co zmuszać dzieci do nauczenia się j. polskiego? W jakim procencie będzie on wykorzystany przez Twoje dzieci? Nie lepiej skupić się na tym, co będzie bardziej przydatne dzieciom w ich dalszym życiu i rozwoju? To jest Twój język ojczysty nie ich. Stawiaj na rozwój który pomoże im w przyszłym życiu. Mieszkają w pięknym kraju z ogromnym potencjałem, wykorzystaj to.
Oczywiście, że to wykorzystam. Sama napisałam, że jeśli nie będą chciały, to nie będę do niczego zmuszać. Jednak uważam, że warto włożyć wysiłek również w naukę polskiego, tym bardziej, że są dwujęzyczne i są jeszcze małe. Nigdy nie wiadomo, co może przydać się w życiu. Ale nic na siłę.
Trzymam za Ciebie kciuki, skoro bardzo Ci zależy, aby mówiły po polsku ❤️ Mnie samej osobiście nie zależałoby na tym aż tak bardzo 😉
Ps. Planujemy przeprowadzić się do Hiszpanii. Z przyjemnością będę obserwować Twój blog. Niestety tam nie ma możliwości edukacji domowej, dlatego plan nie ziści się przez najbliższe lata… A szkoda…
Mi zależy, ale nie jest to dla mnie jakimś priorytetem. Są jeszcze małe, sama jestem ciekawa, jak to się potoczy.
PS. W takim razie trzymam kciuki, aby Wasz plan spełnił się jak najszybciej. ❤️
Excellent write-up. I certainly love this website. Continue the good work!
Przepraszam ze w taki sposob odpowiadam na Twoj wpis, ale bez sensu by bylo wszystko powtarzac w komentarzu, bo jest tego bardzo duzo, a juz raz to kiedys zebralam do kupy w jeden wpis 🙂 Warto tez odwiedzic komentarze pod wpisem:
https://burzatumblemind.wordpress.com/2017/12/14/moje-dziecko-nie-mowi-po-polsku/
Czytając Twój wpis, myślę, że masz do tego dobre podejście 🙂 To bardzo ciekawy, ale jak widać po komentarzach, też kontrowersyjny temat.
Wlasnie komentarze byly o dziwo bardzo serdeczne, troche sie nawet zawiodlam hahaha 😀
Rzeczywiście takie były, jednak nie wszyscy się z Tobą zgodzili 😉 Bardzo przykuł moją uwagę komentarz o chełpieniu się polskością. Odnoszę identyczne wrażenie. Tak naprawdę nigdy nie lubiłam polskiej mentalności i z tego względu bardzo cieszę się, że mieszkam w Hiszpanii. Pewnie też dlatego przestałam się martwić, że być może moje dzieci nie będą mówić po polsku. Czuję, że tu jest mój i ich dom, więc naturalne jest, że będą utożsamiać się z hiszpańskością, a ja jestem szczęśliwa, że wychowuję małych Hiszpanów. 🙂