Hiszpania. Moje odwieczne marzenie, które pewnego dnia stało się rzeczywistością. Czy w tym kraju naprawdę możemy poczuć się szczęśliwsi? Czasem można usłyszeć, że niektórzy zazdroszczą komuś, bo tutaj mieszka lub też wyobrażają sobie, że życie w Hiszpanii to takie wieczne wakacje pozbawione trosk i zmartwień. Nie wiem, czy ci ludzie rzeczywiście tak myślą, ponieważ wydaje mi się to trochę dziwne. Żadne miejsce na świecie nie jest idealne. Problemy nie omijają Hiszpanii. Wszędzie mierzymy się z identycznymi kłopotami. Każdy kraj ma również swoje minusy, ale sęk w tym, by wyolbrzymiać te dobre strony, których w Hiszpanii jest moim zdaniem więcej. Po co więc narzekać i na siłę dopatrywać się wad?
Co więc sprawia, że żyjąc tu na co dzień, w pewnym momencie uświadamiamy sobie, że jesteśmy bardziej szczęśliwi, niż w Polsce? Na pewno odpowiedź każdego z nas będzie brzmiała inaczej.
Mój hiszpański sen któregoś dnia się ziścił. To wyjątkowe miejsce stało się moim domem. O tym, że pomimo miłości do tego kraju, moje emigracyjne początki nie należały do najłatwiejszych, już kiedyś opowiadałam. Nie była to jednak wina Hiszpanii. To siedziało wewnątrz mnie i ja sama musiałam się z tym zmierzyć. Było to związane z wielką życiową zmianą, która odcisnęła na mojej psychice znaczący ślad. Dzięki temu dziś czuję się również silniejsza. Emigracja uczy prawdziwego życia i może wywlec na wierzch słabości, wzmożony stres lub inne trudności, z którymi trzeba stanąć twarzą w twarz, spojrzeć im prosto w oczy i rozprawić się z nimi sam na sam. Każdy ma własne wewnętrzne demony, które nawiedzają go od czasu do czasu, po czym wyłażą z niego niczym obrzydliwe, obślizgłe węże. Wszyscy mają jakieś obawy i trapiące lęki, które na początku życia w nowym miejscu mogą uderzyć ze zdwojoną siłą.
Kiedy więc poczułam się w Hiszpanii w pełni szczęśliwa?
Doskonale pamiętam ten moment i towarzyszące mu okoliczności. Nastąpiło to po około 1,5 roku od przeprowadzki. Przyjechałam wtedy do Polski i całą sobą poczułam, że to nie jest już moje miejsce. Zatęskniłam za tym słonecznym krajem oraz ludźmi. Pierwszy raz widząc swoje odbicie w lustrze, przyznałam z uśmiechem, że Hiszpania to mój dom. Tęsknota za Polską gdzieś w tamtej chwili przepadła i do tej pory jest mi obca.
Czy Hiszpania może nas uszczęśliwić? Osobiście czuję się tutaj bardziej szczęśliwa i myślę, że w Hiszpanii o wiele prościej takim być. Na twarzach ludzi rysuje się więcej uśmiechu, pod którym potrafią ukryć stres. Pogoda ducha wysuwa się na pierwszy plan. Przez to, nerwy w Hiszpanii pozostają gdzieś na boku, nie rzucają się tak bardzo w oczy. Błękit nieba rozwesela naszą duszę.
Czasem zdarza mi się wątpić. W siebie, w życie, w ludzi. Wtedy zza chmur wychodzi hiszpańskie słońce i nie pozwala mi się więcej smucić. Czy znasz to uczucie? Ciepłe promienie słońca dodają energii i pozytywnie wpływają na samopoczucie. I ten niezastąpiony optymizm, którego w Polsce możemy szukać jak igły w stogu siana. Czy na tym polega szczęście? Na pewno dla każdego jest ono czymś innym.
Żyjąc w Hiszpanii, chłonę tutejszą mentalność i moje podejście do wielu spraw uległo zmianie. Na lepsze, oczywiście. Ja sama stałam się szczęśliwsza. Szczęśliwsza nie tylko z dobrymi tego aspektami. Istnieje też druga strona medalu. Moja początkowa przygoda z emigracją trochę mnie poraniła, pozostawiając we mnie wewnętrzne blizny. Nie wstydzę się o tym mówić. Moje zabliźnione rany to powód do dumy. To one sprawiają, że dzisiaj czuję się silniejszą i bardziej szczęśliwą kobietą, niż 6 lat temu. Również niezwykłe jest uczucie, że życie w Hiszpanii było dla mnie kiedyś tylko marzeniem. I gdy tak idę trochę oślepiona przez słońce, zerkając raz po raz na błękitne niebo, czuję jak tą moją hiszpańską duszę rozpiera radość. Jestem tu cholernie szczęśliwa…
PS Piszę z własnego doświadczenia, dlatego pytanie tytułowe dotyczy Hiszpanii, lecz dla każdego może być to inny kraj. No właśnie. Czy emigracja może dać nam szczęście?
Wydaje mi się, że to, czy się chcemy zmienić, zależy od naszego nastawienia. To prawda, że odpowiedni klimat, słońce dają radość i poczucie szczęścia, ale najważniejsze jest to, czy chcemy dokonać takiej wewnętrznej przemiany.
Zgadza się. Wyjazd do innego kraju to też podróż w głąb siebie, a charakter danego miejsca to już kwestia dopasowania do każdego człowieka.
Czy to Ty robilas te zdjecia? Sa piekne, szczegolnie to z piaskiem/zamkiem 🙂
Zdjęcia nie są moje. Pochodzą z Pexels.com. To prawda, są piękne. Zdjęcie, o którym mówisz przedstawia Plac Hiszpański w Sevilli 🙂
Super! Ciesze sie, ze znalazlam Twojego bloga. Ludziom czesto marzy sie byc gdzies indziej i, jak sama wspomnialas, Hiszpania jest jednym z takim miejsc. Oczekuje od Twojego bloga tego, ze zniszczy troche moje idealistyczne podejscie do tego kraju 😀
Nie wiem, czy tak się stanie, bo ja bardzo kocham ten kraj. Jednak staram się nie idealizować, tylko po prostu piszę, jak widzę życie tutaj moimi oczami 🙂