Emigracja Macierzyństwo

Dwujęzyczność czterolatka – nasza historia

30 października, 2020

Dwujęzyczność, czyli bilingwizm to biegła znajomość dwóch języków, umiejętność posługiwania się dwoma językami. Z łacińskiego słowo bilinguis oznacza „sprawny w dwóch językach”. Możemy znaleźć wiele definicji dwujęzyczności. Jest to zjawisko bardzo niejednorodne. Obecnie coraz częściej mówi się, że idealna dwujęzyczność nie istnieje, ponieważ niemożliwe jest nabycie w sposób jednakowy dwóch systemów językowych.

Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami nad dwujęzycznością, poznając dwa języki, dochodzi do uaktywnienia się dodatkowej połaci mózgu, co wspomaga również inne umiejętności. Z tego, co czytałam, posługiwanie się więcej niż jednym językiem od najmłodszych lat, wywiera pozytywny wpływ na rozwój dziecka i przynosi wiele innych korzyści. Sprawia, że dziecko staje się bardziej otwarte na innych, pewniejsze siebie i kreatywne. Dzieci dwujęzyczne mają także podwyższoną zdolność koncentracji.

Na temat bilingwizmu krąży także wiele mitów, przez co w głowach rodziców dwujęzycznych dzieci, rodzą się różne wątpliwości. Można znaleźć informacje, że nauka dodatkowego języka może spowolnić rozwój dziecka. Jak wykazują badania, jest jednak na odwrót. Dzieci dwujęzyczne mają lepsze zdolności komunikacyjne, przez co rozwijają się znacznie szybciej, niż dzieci mówiące tylko językiem ojczystym.

Podobno nieuzasadnione są także obawy wielu rodziców o wady wymowy, czy ewentualne jąkanie się. Zupełnie normalne jest to, że dziecko na początku ma mniejszy zasób słów w obu językach, miesza je lub dłużej zastanawia się nad tym, co chce powiedzieć. Trening czyni mistrza. Po pewnym czasie powinno zacząć płynnie przechodzić z jednego języka na drugi.

Mój syn długo nie mówił. Robił to po swojemu, jednak najważniejsze, że nigdy nie było problemu w komunikacji między nim a nami, rodzicami. Od samego początku mąż mówił do niego po hiszpańsku, a ja tylko po polsku. W wieku 2 lat zaczął chodzić do żłobka. Panie wspominały, że syn mało mówi, ale wiedząc, że pochodzi z dwujęzycznej rodziny, twierdziły, że jest to całkowicie normalne.

Jedna z nich opowiadała mi raz, że podczas zajęć, gdy dzieci siedziały w kółeczku, każde z nich miało po kolei wymieniać, co ma na przykład krowa. Jedno dziecko mówi więc, że krowa ma ogon, drugie, że ma uszy, trzecie, że ma oczy, a gdy przychodziła kolej na mojego syna, ten milczał. Jednak do czasu. Po skończeniu zabawy, kiedy nic już się od niego nie wymagało, nagle zaczął wymieniać wszystko, co powiedziały przedtem dzieci. Przedszkolanki zawsze się z tego śmiały.

Felix pełnymi zdaniami zaczął mówić dopiero, jak poszedł do szkoły, czyli w wieku ok. 3.5 lat. Trzylatki w Hiszpanii rozpoczynają naukę. Nie jest to nauczanie obowiązkowe, ale i tak większość dzieci idzie do szkoły w tym wieku. Określiłabym to jako przedszkole, które objęte jest systemem nauczania. Od polskiego przedszkola różni się na pewno tym, że zajęcia odbywają się w budynku szkolnym. Dzieci siedzą w ławkach z kolegami, korzystają z książek, które muszą kupić rodzice. Uczą się angielskiego, mają zajęcia z religii.

Szybko rozpoczynają także naukę pisania liter. Mój syn w wieku 3 lat potrafił już napisać swoje imię, pomimo że nie umiał jeszcze dobrze trzymać ołówka w ręku. Oczywiście dzieci nie tylko się uczą. Jest także czas na zabawę. Dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu, na patio. Syn codziennie wychodzi stamtąd szczęśliwy. Pamiętam, jak posyłając go do szkoły, miałam wiele wątpliwości. Nie wyobrażałam sobie mojego trzylatka siedzącego w ławce i uczącego się pisać liter. Jednak z perspektywy czasu muszę przyznać, że wyszło mu to na dobre. Ale wróćmy do dwujęzyczności…

Nauczycielka Felixa mówiła, że na początku prawie w ogóle nie rozmawiał ze swoimi kolegami. Nastąpiło to jakoś po kilku miesiącach chodzenia do szkoły. Całymi zdaniami zaczął mówić w wieku ok. 3.5 lat. Teraz ma 4 lata i mówi jak najęty. Ale nie po polsku. Zdecydowanie dominuje u niego hiszpański. Polski stanowi język mniejszościowy. Ale nie ma się czemu dziwić. Mieszka w Hiszpanii, zewsząd otacza go hiszpański. W szkole, wśród rówieśników spędza 5 godzin dziennie.

To wszystko przyczynia się, że język większościowy, czyli w naszym przypadku, język męża, staje się dominujący. Jego nauczycielka wspomniała też, że syn, dzięki dwujęzyczności, jest jedynym dzieckiem z grupy, które jest najbardziej otwarte na naukę angielskiego, czyli dla niego, trzeciego języka. Kiedyś słyszałam, że dwujęzyczne dzieci zazwyczaj nie mają większego problemu w opanowaniu kolejnego języka i szybko się go uczą.

Teraz wiem, że moje mówienie do dzieci po polsku to stanowczo za mało. Nie wystarczy też czytanie przeze mnie polskich książek, czy puszczanie im bajek po polsku oraz filmików dla dzieci w Internecie. Wcześniej za bardzo się nad tym nie zastanawiałam. Myślałam, że mając polską mamę, będą mówiły moim językiem bez żadnego problemu.

Jakże się pomyliłam! Teraz zrozumiałam, że nie będzie to wcale takie proste. Poza mną nie rozmawiają po polsku z nikim na co dzień. Zauważyłam, że kiedy odwiedzała nas babcia z Polski, czy my ją, syn chwilowo mówił po polsku trochę więcej. Jednak szybko przestawiał się z powrotem na hiszpański.

Mnie bardzo zależy, aby moje dzieci mówiły po polsku. Oczywiście syn rozumie wszystko, co do niego mówię, ale odpowiada po hiszpańsku, wplatając w swoje wypowiedzi polskie słowa. Nie ma jednak najmniejszego problemu z rozróżnianiem obu języków.

Teraz przedstawię niektóre wypowiedzi mojego syna:

MIESZANKA JĘZYKOWA MOJEGO SYNAPO HISZPAŃSKUPO POLSKU
Estoy oglądando (od oglądać) bajkiEstoy viendo los dibujosOglądam bajki
Mam sikuTengo pisChcę mi się siku
Estoy trzymando (od trzymać) el cocheEstoy sujetando el cocheTrzymam samochodzik
Estás gotowando (od gotować) para mnie?Estás cocinando para mí?Gotujesz dla mnie?
Estoy grando (od grać) na tablecieEstoy jugando con la tabletGram na tablecie
Wiki está przytulando (od przytulać) el pelucheWiki está abrazando el pelucheWiki przytula maskotkę
Vamos na basenVamos a la piscinaIdziemy na basen
Está volando una mucha por aquíEstá volando una mosca por aquíLata tutaj mucha
Qué vamos a jeść?Que vamos a comer?Co będziemy jeść?
Nie lubię esperarNo me gusta esperarNie lubię czekać
Quiero soczekQuiero zumoChcę soczek
No quiero jeszcze iść spaćNo quiero ir a dormir todavíaNie chcę jeszcze iść spać
Mam zimno, mam gorącoTengo frío, tengo calorJest mi zimno, gorąco
Que has kupido? (od kupić)Que has comprado?Co kupiłaś?

Syn często dosłownie tłumaczy zdania z języka hiszpańskiego, mówi np.: mam zimno, mam gorąco (tengo frío, tengo calor) albo mam siku (tengo pis). Istnieją też identyczne słowa w języku polskim i hiszpańskim, mające inne znaczenie. Pan to „chleb”. Pupa to „rana”. Rana to „żaba”. Czasami jestem pod wrażeniem, że jemu się to nie miesza i potrafi rozróżnić słowa w zależności, w jakim języku mówi się w danej chwili.

Zauważyłam również, że często używa formy żeńskiej, np. poszłam, byłam, zrobiłam. Jest to na pewno spowodowane tym, że jedynie ode mnie słyszy język polski i dlatego obce są mu formy męskie. Ciekawe jest to, że do babci z Polski zwraca się tylko i wyłącznie „babciu”. Abuelos to dziadkowie z Hiszpanii. Do hiszpańskiej babci nie powie „babciu”, tylko „abuela” i nigdy się nie pomyli. Doskonale wie też, że abuelos mówią w języku taty, a językiem mamy posługuje się moja rodzina z Polski.

W tekście skupiłam się głównie na dwujęzyczności mojego czteroletniego syna. O dwuletniej córce nie mogę jeszcze za dużo powiedzieć. Mówi ona o wiele więcej niż syn w jej wieku, ale to na pewno za sprawą brata. Chłonie od niego wszystko niczym gąbka. Pomimo że używam tylko języka polskiego, Wiki jeszcze chyba nigdy nie użyła polskiego słowa.

Nie martwię się jakoś przesadnie o to, że hiszpański stanowi język dominujący u moich dzieci. Mam jednak obawy, że nie będą chciały mówić w języku polskim, bo nie będą miały takiej potrzeby, i co najgorsze, nie będą rozmawiały po polsku z moją rodziną. Bo rozumieć na pewno będą. Ale to za mało.

Myślę, że mój syn doskonale zdaje sobie sprawę, że ja, reprezentuję język mniejszościowy, ale pomimo tego, znam język większościowy, co powoduje, że jego motywacja do mówienia w języku polskim, maleje.

Czeka mnie trudna droga we wzmacnianiu w moich dzieciach polskości, a przede wszystkim mówienia w języku mniejszościowym. Jednak się nie poddaję. Będę robiła wszystko, aby wyzwolić w nich chęć do mówienia po polsku.

Drodzy rodzice dzieci dwujęzycznych, jestem ciekawa Waszych historii.
Jak to u Was wygląda? W jaki sposób wzmacniacie język mniejszościowy Waszych dzieci? Chętnie posłucham Waszych rad.

Podoba Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz go dalej. A może masz ochotę zostawić po sobie ślad w formie komentarza?

Zachęcam Cię również do odwiedzenia mojego profilu na Facebooku i Instagramie.

Inne ciekawe wpisy

Powiadomienia
Powiadom o
guest
0 comments
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
0
Czekam na Twój komentarz :)x