Emigracja Hiszpania

Bez różowych okularów

21 sierpnia, 2022

Dzisiaj postanowiłam odłożyć różowe okulary na bok i opowiedzieć, jak bez nich postrzegam moje życie w Hiszpanii. Zdałam sobie sprawę, że jego obraz trochę różni się od moich spostrzeżeń sprzed kilku lat. Niemniej jednak Hiszpania to moje miejsce na ziemi. Nie, nie jestem w fazie ekscytacji emigracyjnej, jak sugerowali niektórzy. Ten etap już dawno minął. Nie czuję się jak emigrantka i nie lubię tego słowa. Tutaj jest mój dom oraz zwykłe codzienne życie. I, pomimo że nie zawsze jest łatwo i jak każdy człowiek, miewam gorsze chwile, jestem tu cholernie szczęśliwa.

Zastanawiając się, czy w jakiś sposób zmieniło się moje postrzeganie życia w Hiszpanii w ciągu 5 lat, przyszło mi do głowy kilka aspektów:

Hiszpanie – szczęśliwi ludzie?

Kiedyś napisałam, że Hiszpanie są szczęśliwymi ludźmi, ponieważ mają inną mentalność. Pisząc to, moje oczy były chyba trochę przysłonięte przez różowe szkła w okularach. Może mieszkańcy tego słonecznego kraju na pierwszy rzut oka wydają się być bardziej szczęśliwi, ale są to tylko pozory. Hiszpania to nie żadna wyspa szczęścia. Wiadomo, że nie wszyscy są szczęśliwi. Hiszpanie po prostu nie okazują negatywnych emocji i często duszą je w sobie. Nie rozmawiają o problemach, ale to nie znaczy, że ich nie mają. Zostawiają je dla siebie, jakby były tematem tabu. Starają się nie poruszać ciężkich, dołujących tematów. To wszystko sprawia, że są odbierani jako ludzie szczęśliwi. Jedno jest pewne – podchodzą do życia bardziej optymistycznie, niż Polacy i to bardzo mi się w nich podoba.

Czy życie w Hiszpanii jest bezstresowe?

Drugą rzeczą jest to, że jeszcze kilka lat temu myślałam, że Hiszpanie się niczym nie stresują, że są zawsze wyluzowani. Na pewno coś w tym musi być, bo faktycznie do wielu spraw mają luźne podejście, ale stresują się tak, jak wszyscy. Mniej lub bardziej. To już zależy od każdego człowieka. Kiedy mają ku temu powód, ich ognisty temperament zamienia się w prawdziwą nerwowość. Zdenerwowanemu Hiszpanowi najlepiej zejść z drogi.

Poczucie obcości na emigracji

W jednym z moich pierwszych artykułów napisałam, że Hiszpanie nigdy nie dali mi odczuć, że jestem obca. To się zmieniło. W ciągu kilku lat spotkałam w tym kraju różnych ludzi. Mimo to czuję się tutaj jak u siebie i nigdy nie czułam się obco. Z drugiej jednak strony, ktoś od czasu do czasu postanawia mnie wkurwić i na siłę przypomnieć mi, że stąd nie pochodzę.

Ostatnio będąc na weselu, pewna Hiszpanka pyta mnie:
– Jak długo mieszkasz w Hiszpanii?
– 5 lat – odpowiadam.
– Ale nadal słychać twój akcent.

Takie sytuacje są rzadkością, ale sugerują mi, że być może niektórzy traktują mnie jako obcą, nieswoją. Jednak to nie jest mój problem. Inną kwestią jest, kiedy poruszają temat akcentu z ciekawości, skąd pochodzę. Natomiast podtekst tej Hiszpanki z wesela był dla mnie co najmniej dziwny. Od razu pojawił się dystans między mną a nią. A może tylko ja odebrałam to w ten sposób?

Oczywiście o moim akcencie nie mówią wszyscy na każdym kroku. Niektórzy w ogóle nie zwracają na to uwagi. Poza tym nie muszę się odzywać, aby wiedzieli, że nie jestem stąd. W pierwszej kolejności zdradza to moja słowiańska uroda.

Powiem szczerze, że gdy ktoś porusza kwestię mojego akcentu, czasem mnie to blokuje i wpływa na to, że przez chwilę czuję się gorzej. Wiem, że to głupie myślenie, ale jednak siedzi gdzieś w głębi i od czasu do czasu wyłazi na wierzch. Nie, nie chcę z tego powodu wracać do Polski. Moje życie toczy się w Hiszpanii, w miejscu, które było dla mnie marzeniem i to tutaj będę rozwiązywać wszystkie moje problemy. Nie mam zamiaru nigdzie przed nimi uciekać. Przed sobą i tak nie ucieknę. Na szczęście chwile zwątpienia szybko mijają. Są potrzebne, aby znów na nowo uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Dzięki pokonywaniu własnych słabości stajemy się silniejsi.

Czy łatwo jest mówić w języku obcym?

Porozumiewanie się w języku obcym niektórym przychodzi łatwiej, innym trudniej, ale na pewno jest złożonym procesem. Umiejętność ta świadczy o naszej inteligencji, a komentarze dotyczące akcentu pochodzą zazwyczaj od tych, którzy nie znają żadnego języka poza swoim ojczystym. Znajomość języka obcego jest naszym wielkim atutem. Sposób, w jaki mówimy, w żadnym wypadku nie powinien być powodem do wstydu, nawet jeśli słychać akcent. Odkąd przyjechałam do Hiszpanii, nigdy nie miałam żadnego problemu z komunikacją. Wszyscy rozumieją mnie bardzo dobrze i to jest dla mnie najważniejsze. Akcent, być może zawsze będzie słychać, ale to chyba normalne. Pozbycie się go jest skomplikowane i szczerze mówiąc, nigdy nie było moim celem tego dokonanie.

Również ciekawe i zastanawiające dla mnie jest to, że, podczas moich początków w Hiszpanii, dokładnie w Galicji, kiedy mówiłam po hiszpańsku znacznie gorzej, niż teraz, dosłownie nikt nie mówił o moim akcencie. Tak naprawdę dopiero teraz się to zdarza. Wcześniej w ogóle się nad tym nie zastanawiałam, bo nie dawano mi tego odczuć. Tak sobie myślę, że może to kwestia innych ludzi zamieszkujących poszczególne regiony.

Miałam również bardzo śmieszne i pozytywne doświadczenia z moim obco brzmiącym akcentem. Nie zapomnę pewnego lekarza, z którym rozmawiałam kiedyś przez telefon. Pełen hiszpańskiego poczucia humoru zażartował: – Por el acento que tienes, tienes que ser mujer muy guapa (Ze względu na twój akcent, musisz być bardzo ładną kobietą). 😂 Tak więc sytuacje są różne.

Często tylko w naszych głowach powstaje jakaś dziwna bariera i zwłaszcza żyjąc w innym kraju, czasem tracimy wiarę w siebie.

A to dlatego, że oprócz problemów dnia codziennego, dochodzą jeszcze inne trudności, których nie doświadczają osoby zamieszkujące swój rodzimy kraj. Normalne jest mieć czasem moment zwątpienia. To ludzka rzecz. Ważne, aby nie zrażać się niemiłymi zdarzeniami i nie skupiać się na nich. Iść do przodu, nie poddawać się, a przede wszystkim myśleć pozytywnie. Tylko w taki sposób przyciągniemy do siebie tych właściwych ludzi, którzy będą akceptować nas takimi, jakimi jesteśmy. Nie powinniśmy wątpić w siebie, a jeśli się to zdarzy, potraktujmy nasze słabości jako chwilę wytchnienia przed jeszcze większym wzmocnieniem wiary w nas samych.

Ludzie są różni. W Hiszpanii, w Polsce, na całym świecie. Nie wszyscy będą dla nas mili i wspierający. Tutaj też możemy spotkać na swojej drodze ludzi, z którymi nie będziemy nadawać na tych samych falach. Takie życie. Ważne, aby otaczać się osobami, z którymi możemy naprawdę cieszyć się każdym dniem. Sytuacje, w których dano mi do zrozumienia, że jestem “guiri”, chociaż są naprawdę rzadkie, czasem przypominają mi, że nie jestem do końca taka, jak oni. Tylko że ja nie chcę taka być. Nie będę tego na siłę zmieniać. I wcale nie muszę zakładać różowych okularów, aby być szczęśliwą…

Podoba Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło, jeśli udostępnisz go dalej. A może masz ochotę zostawić po sobie ślad w formie komentarza?
Zachęcam Cię również do odwiedzenia mojego profilu na Facebooku i Instagramie.

Inne ciekawe wpisy

Powiadomienia
Powiadom o
guest
2 comments
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Magda
Magda
1 rok temu

Jakbym o sobie czytała… Super blog. Czuć, że piszesz z serca 🙂

2
0
Czekam na Twój komentarz :)x