Powyższy tytuł to nie moja myśl. Inspiracją do napisania tego tekstu są komentarze i wiadomości, które czasem dostaję. Skierowane są one pod moim adresem, jakobym udawała kogoś o innej narodowości. Skąd taki wniosek? Nie mam pojęcia. Może wynika z nazwy mojego bloga lub z tego, że nie raz wspominałam, że nie lubię polskiej mentalności? A co to ma wspólnego z moją narodowością? Nie wiem.
Nie jest moim celem tłumaczenie się nikomu, tylko podjęcie ciekawego, według mnie, tematu.
Od czasu do czasu niektórzy zarzucają mi, że powinnam się wstydzić, ponieważ moje dzieci nie mówią po polsku. Raz zdarzyło mi się również przeczytać komentarz dotyczący mojego męża. Że ponoć Polacy są przystojniejsi i jak ja mogę być z Hiszpanem. Ludzie, co wy macie w głowach? Przecież to nie wasza sprawa z kim jestem. Po cholerę tracicie swój cenny czas na komentowanie moich tekstów, skoro sami twierdzicie, że wcale was nie interesują?
A tak na marginesie, czy tylko w naszym kraju tak bardzo dziwi, że można związać się z obcokrajowcem? No bo według niektórych przecież Polacy są najlepsi! Idąc tym tokiem rozumowania, dla wielu osób z pewnością jestem zdrajczynią ojczyzny.
Ostatnio ktoś w komentarzu napisał też, że naszą cechą narodową jest udawanie ludzi o innej narodowości, żyjąc za granicą. (Moim zdaniem zawiść to cecha narodowa Polaków, ale to już odrębny temat). Wątpię, aby ktoś tak bardzo wstydził się, że pochodzi z Polski i starał się to na siłę ukryć. Myślę, że większość Polaków wręcz przeciwnie, rozpiera duma, że są Polakami. I istnieją jeszcze na pewno tacy, którzy myślą podobnie jak ja, ale o tym za chwilę.

Jestem dumna, że jestem Polką!, Jestem dumny, bo jestem Polakiem! – czyż te deklaracje, zwłaszcza wypowiedziane lub wystukane na klawiaturze z nutą pewnej wyższości nie są śmieszne? W tym momencie nasuwa mi się pytanie: Z czego tak naprawdę jesteście dumni? Z tego, na co zupełnie nie mieliście wpływu? Gdybyście urodzili się w Chinach bądź w Afryce lub jeszcze w innym miejscu na ziemi, też byście chodzili z tego powodu dumni jak paw?
Świetnie opisuje ten temat poniższy cytat:
Najmniej wartościowym natomiast rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem nią się odznacza, ten zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłby być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jednak żałosny dureń, który nie posiada nic na świecie, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej deski ratunku, jaką jest duma z przynależności do danego akurat narodu; odżywa wtedy i z wdzięczności gotów jest bronić πυξ και λαξ [rękami i nogami] wszystkich wad i głupstw, jakie naród ten cechują.
Arthur Schopenhauer, W poszukiwaniu mądrości życia. Parerga i paralipomena.
Wracając do tematu, nigdy nie udawałam kogoś o innej narodowości, a to, że mam hiszpańską duszę i polska mentalność mi nie odpowiada to zupełnie inna sprawa. Jestem Polką i zawsze nią będę. Ani się tego nie wstydzę, ani nie napawa mnie to dumą. Można być dumnym z czyichś sukcesów lub własnych osiągnięć, czy choćby dlatego, że życie dało ci po dupie, a ty nadal trwasz jeszcze silniejszy/a. Ale dlaczego mam być dumna z powodu mojej przynależności narodowej? Przecież nie miałam na nią żadnego wpływu.
Rozumiem patriotyzm, choć patriotką nie jestem. W pewnych sytuacjach rozumiem też dumę narodową. Nie rozumiem natomiast, gdy zachowania te podyktowane są zwykłym poczuciem wyższości, a ja szczerze mówiąc, wzdrygam się przed takim chełpieniem się polskością.
Jestem ciekawa, co wy o tym myślicie?
PS Wiem, że duma narodowa może dotyczyć wszystkich ludzi na całym świecie, nie tylko Polaków.
Trafiłaś tym wpisem w samo sedno 👏
Dziękuję! 😃
Sama prawda!!! 😘